Jak czeszę swoje loki?
Cześć!
Wiedziałam, że wczorajszy post zaowocuje mnóstwem pytań o moją nową szczotkę, która znowu nie jest aż taka nowa, po prostu dopiero znalazłam okazję by Wam ją pokazać.
Post jest odpowiedzią nie tylko na wasze pytania w komentarzach, ale coraz częściej dostaję od Was maile z pytaniami (bardzo cię cieszę, że uważacie, że jestem godna poradzenia Wam, jest mi na prawdę bardzo miło!), w których między innymi przewija się to w jaki sposób czesze swoje włosy.
W pierwszej kolejności warto chyba zapytać, czy w ogóle czeszę swoje włosy. Trywialne pytanie, jak można nie czesać włosów?! Ale widzicie, ja na prawdę czeszę swoje bardzo rzadko. A jak już to zwykle w tym celu używam tylko własnych palców i to zazwyczaj tylko w trakcie nakładania odżywki lub maski.
Praktycznie nigdy nie rozczesuję włosów bez nałożenia odżywki, co oznacza, że prawie nigdy nie czeszę ich na sucho, ani na mokro po myciu. Zdarza mi się jednak czasami sięgnąć po ułatwiające tą czynność akcesorium, czyt. szczotkę lub grzebień.
Pierwszym 'czesadłem' na jakie w ogóle się zdecydowałam był zachwalany wszędzie bambusowy grzebień The Body Shop. Nim rozczesuję zwykle włosy na sucho kiedy zamiast mocnych loków, mam ochotę na delikatniejsze fale. Jako, że jest wykonany z drewna nie powinno się nim czesać włosów na mokro (pokrytych odżywką) ponieważ materiał się niszczy i wygina. Grzebień nie puszy moich włosów, dzięki swoim obłym kształtom nic nie wyrywa. Lubię go, ale nie zbyt często go używam.
Jak już wiecie, drugim przyborem używanym przeze mnie do rozczesywania włosów jest chińska podróbka Tangle Teezer'a nabyta na ebay'u (KLIK). Ja nie miałam nigdy oryginału, natomiast jeżeli jesteście ciekawe to Ania na swoim blogu opublikowała recenzję porównawczą. Pytacie, czy ta szczotka nie puszy mi włosów. Oczywiście, że puszy rozczesane loki tak jak każda inna, ale ja nie używam jej do czesania na sucho, chyba że przed nałożeniem oleju. Służy mi do równomiernego rozprowadzenia maski lub odżywki. Fenomenem tej szczotki są włoski na dwóch poziomach i miękki plastik, dzięki czemu nie wyrywa ona praktycznie żadnych włosów i bezproblemowo radzi sobie z rozczesaniem największych kołtunów. A każda zakręcona włosomaniaczka wie, jak trudno czasem jest rozczesać loki samymi palcami podczas mycia! Dodatkowo ma anatomiczny kształt i bardzo pewnie leży w nawet mokrej dłoni. Jedynym minusem jest to, że wrażliwsze skalpy nie wykonają za jej pomocą osławionego masażu skóry głowy. Igiełki mogą okazać się zbyt ostre.
Podsumowując zakręcone świetnie sobie radzą bez jakiegokolwiek akcesorium do szczotkowania włosów, dobrze nawilżone i śliskie loki łatwo powinny poddać się samym palcom. Jednak czasem dla ułatwienia warto jest mieć w domu grzebień lub szczotkę i w tym wypadku z czystym sumieniem mogę polecić oba powyższe. W zależności od zastosowania i chęci uzyskania zamierzonego efektu.
Czym Wy czeszecie włosy? Może używacie orginalnej TT, a może skusicie się za tańszy zamiennik?
Wiedziałam, że wczorajszy post zaowocuje mnóstwem pytań o moją nową szczotkę, która znowu nie jest aż taka nowa, po prostu dopiero znalazłam okazję by Wam ją pokazać.
Post jest odpowiedzią nie tylko na wasze pytania w komentarzach, ale coraz częściej dostaję od Was maile z pytaniami (bardzo cię cieszę, że uważacie, że jestem godna poradzenia Wam, jest mi na prawdę bardzo miło!), w których między innymi przewija się to w jaki sposób czesze swoje włosy.
W pierwszej kolejności warto chyba zapytać, czy w ogóle czeszę swoje włosy. Trywialne pytanie, jak można nie czesać włosów?! Ale widzicie, ja na prawdę czeszę swoje bardzo rzadko. A jak już to zwykle w tym celu używam tylko własnych palców i to zazwyczaj tylko w trakcie nakładania odżywki lub maski.
Praktycznie nigdy nie rozczesuję włosów bez nałożenia odżywki, co oznacza, że prawie nigdy nie czeszę ich na sucho, ani na mokro po myciu. Zdarza mi się jednak czasami sięgnąć po ułatwiające tą czynność akcesorium, czyt. szczotkę lub grzebień.
Pierwszym 'czesadłem' na jakie w ogóle się zdecydowałam był zachwalany wszędzie bambusowy grzebień The Body Shop. Nim rozczesuję zwykle włosy na sucho kiedy zamiast mocnych loków, mam ochotę na delikatniejsze fale. Jako, że jest wykonany z drewna nie powinno się nim czesać włosów na mokro (pokrytych odżywką) ponieważ materiał się niszczy i wygina. Grzebień nie puszy moich włosów, dzięki swoim obłym kształtom nic nie wyrywa. Lubię go, ale nie zbyt często go używam.
Jak już wiecie, drugim przyborem używanym przeze mnie do rozczesywania włosów jest chińska podróbka Tangle Teezer'a nabyta na ebay'u (KLIK). Ja nie miałam nigdy oryginału, natomiast jeżeli jesteście ciekawe to Ania na swoim blogu opublikowała recenzję porównawczą. Pytacie, czy ta szczotka nie puszy mi włosów. Oczywiście, że puszy rozczesane loki tak jak każda inna, ale ja nie używam jej do czesania na sucho, chyba że przed nałożeniem oleju. Służy mi do równomiernego rozprowadzenia maski lub odżywki. Fenomenem tej szczotki są włoski na dwóch poziomach i miękki plastik, dzięki czemu nie wyrywa ona praktycznie żadnych włosów i bezproblemowo radzi sobie z rozczesaniem największych kołtunów. A każda zakręcona włosomaniaczka wie, jak trudno czasem jest rozczesać loki samymi palcami podczas mycia! Dodatkowo ma anatomiczny kształt i bardzo pewnie leży w nawet mokrej dłoni. Jedynym minusem jest to, że wrażliwsze skalpy nie wykonają za jej pomocą osławionego masażu skóry głowy. Igiełki mogą okazać się zbyt ostre.
Podsumowując zakręcone świetnie sobie radzą bez jakiegokolwiek akcesorium do szczotkowania włosów, dobrze nawilżone i śliskie loki łatwo powinny poddać się samym palcom. Jednak czasem dla ułatwienia warto jest mieć w domu grzebień lub szczotkę i w tym wypadku z czystym sumieniem mogę polecić oba powyższe. W zależności od zastosowania i chęci uzyskania zamierzonego efektu.
Czym Wy czeszecie włosy? Może używacie orginalnej TT, a może skusicie się za tańszy zamiennik?
ja mam grzebień TBS i mam zamiar jeszcze kupić grzebień z drzewa neem:) sprawuje sie super, moja współlokatorka uwielbia go!
OdpowiedzUsuńja ostatnio używam TT i spisuje się świetnie :)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się oryginał TT, ale chyba się go nie doczekam :(
OdpowiedzUsuńJa jak na razie używam zwykłego grzebienia z szeroko rozstawionymi zębami, ale kto wie... może kiedyś kupię sobie TT lub jego podróbkę ;)
OdpowiedzUsuńmam podobnie jak TY :D włosy czeszę sporadycznie ;)
OdpowiedzUsuńteż mam ten grzebień:)
OdpowiedzUsuńFajny ten grzebień. Wydaje się być wytrzymały. Ja mam kupiony kiedyś w Avonie plastikowy z szerokim rozstawem i jest ze mną uwaga! 6 rok!
OdpowiedzUsuńUżywam zwykłego grzebienia ze średnio rozstawionymi zębami i sprawdza się całkiem nieźle. Kiedy zrobią mi się ładne loki, to używam własnych palców- w końcu szkoda psuć efekt :D
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie mam loków, gdybym miała nie uczesać włosów to czułabym się tak, jakbym np. nie umyła zębów :D A czesząc loki wyglądałabym jak zmora :D
OdpowiedzUsuńU mnie świetnie się sprawdza szeroka, płaska szczotka z Rossmana. Mam ją od niedawna i jak dla mnie to odkrycie roku. A bezpośrednio po myciu rozczesuję włosy zwyklakiem z drogerii o szeroko rozstawionych zębach.
OdpowiedzUsuńA ja nie lubię szczotek TT i rozdałam swoje
OdpowiedzUsuńmam włosy podobne do Twoich i rzadko je czeszę ;) używam dwóch grzebieni, jeden jest podobny do Twojego z TBS a drugi to taki z podwójnymi zębami http://www.sanel.pl/assortment/pl/products/grzebien-sferyczny-z-raczka?id=112
OdpowiedzUsuńi powiem Ci, że tym drugim świetne mi się rozczesuje, mało szarpie itp. ;)
mam i grzebień z TBS i TT :) Używam tego i tego. Po hennie mój skręt nieco się wyprostował więc obecnie częściej sięgam po TT, ale wcześniej używałam tylko grzebienia :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie drewniany grzebień jest najlepszy :) chociaż często korzystam też z drewnianej szczotki :D
OdpowiedzUsuńRadi
Chciałam sobie kupić grzebień z The Body Shop, ale zamknęli u mnie akurat ten sklep :(
OdpowiedzUsuńJa mam grzebień z TBS i choruję na TT - nie wiem, czy inwestować w oryginał czy kliknąć podróbkę na e-bayu. A jestes zadowolona ze swojej TT?
OdpowiedzUsuńMam oryginalną TT i spisuje się całkiem dobrze choć wielkiego szału nie robi. Kupując ją liczyłam się z tym bo nie mam wielkiego problemu z plątaniem włosów czy czymkolwiek innym ale ciekawość wygrała ;) za to jej plusem jest to, że nie elektryzuje włosów jak inne szczotki. To akurat kwestia materiału więc kupując podróbkę nie ma pewności, że nie będzie elektryzować.
OdpowiedzUsuńTylko Tangle Teezer! Oryginalna!
OdpowiedzUsuńNie zamieniłabym jej na nic - odkąd ją mam!
Grzebień z Body Shop jest super! Zwykły, prosty, nie podrażnia skalpu, rozczesuje jak trzeba :) sama go posiadam i nie czuję potrzeby inwestowania w nic innego, można go spokojnie polecić wszystkim kręconowłosym :)
OdpowiedzUsuńTT - the best :)
OdpowiedzUsuńwiem że nikt nie lubi zostawiania linków do siebie ale dzieki temu mamy szanse sie wszystkie odnależć - poznac :) (znajdziesz u mnie mix kuchnie , mode, kosmetyki )
to ostatnie dni konkursu u mnie może ktoś sie skusi :) mybeautyjoy.blogspot.co.uk
Mam zarówno podróbę TT za piątaka jak i drewniany grzebień z TBS i uwielbiam oba :)
OdpowiedzUsuń