Cykl: Fryzury vol.2
Dzisiaj kolejna część cyklu o fryzurach. Jako, że znów musiałam przetrzymywać moje włosy bez mycia parę dni dłużej niż zwykle to pobawiłam się upięciami. Walczyłam z koczkiem, który pewnie każda z was zna, robi sama lub widziała m.in na stylowi.pl. Może i jego zrobienie nie należy do najbardziej skomplikowanych na świecie, ale ja jestem perfekcjonistką i wszystko musi być idealnie.
Udało mi się uzyskać efekt, który został nawet pochwalony przez moje koleżanki- niektóre bardziej zdolne manualnie niż ja :)
A mowa o:
Jak Wam się podoba? A może Wy próbowałyście zrobić coś takiego? Pochwalcie się efektami!
Udało mi się uzyskać efekt, który został nawet pochwalony przez moje koleżanki- niektóre bardziej zdolne manualnie niż ja :)
A mowa o:
pierwsze lepsze zdjęcie z internetu
Oczywiście u mnie nie wygląda to aż tak spektakularnie. Po pierwsze nie użyłam wypełniacza, bo aż tyle czasu do zabawy z włosami rano nie mam, po drugie dobieraniec 100 razy korzystniej wygląda na prostych idealnie gładkich włosach.
Ale czas na moją wersję:
podejście pierwsze
podejście drugie
Jak Wam się podoba? A może Wy próbowałyście zrobić coś takiego? Pochwalcie się efektami!
Ja próbowałam też wersję z dobieranym od dołu i góry, jak również z tym holenderskim, świetne rzeczy wychodzą :)
OdpowiedzUsuńale masz dużo bejbików odstających :D
OdpowiedzUsuńmi znajoma zrobiła
OdpowiedzUsuńbyło już kiedyś u mnie na blogu
sama nie ma szans żebym się za cuda zabrała
Loveyouamy, strasznie są te bejbiki. Nie mam co z nimi zrobić już, zostaje mi tylko chyba korona z wsówek do okoła głowy ;)
OdpowiedzUsuńSonja, niestety nie mogę znaleść na twoim blogu, szkoda bo bradzo chciałam zobaczyć!
próbowałam i wyszło mi coś strasznego :p
OdpowiedzUsuńWygląda na trudne, nie podejmuję się :)
OdpowiedzUsuń